Kataklizm na Jurze

Chcę ostrzec turystów pieszych a zwłaszcza rowerowych przed wybieraniem się na wędrówkę po Jurze w sezonie wiosenno-letnim a może i jesiennym roku 2010, gdyż szlaki turystyczne mogą być nie do przebycia.
Większość Polaków zapewne widziała w telewizji dramatyczne sceny z Jury, zarówno w tej małopolskiej jak śląskiej części, kiedy szereg miejscowości nawet przez 2 tygodnie nie miało dostępu do energii elektrycznej a wtórnie i do wody, gdyż nie działały pompy. Co było przyczyną?
Z piątku na sobotę 8/9 stycznia i dodatkowo z soboty na niedzielę 9/10 na wychłodzoną wcześniejszymi mrozami ziemię spadł intensywny deszcz, tworząc na śniegu lodową skorupę.
Ale wychłodzona była nie tylko ziemia, ale gałęzie drzew, przewody elektryczne itp. Zaczęła się na nich tworzyć pokrywa lodowa dość intensywnie narastając w miarę trwania opadów deszczu. Na cienkim przewodzie elektrycznym potworzyły się 2,3, 4 centymetrowe lodowe osłony, znacznie zwiększając ciężar przewodów i przez to ich zerwanie, a często i połamanie słupów energetycznych.
Na liniach wysokiego napięcia to lodowe osłony były jeszcze grubsze powodując nie tylko zerwanie przewodów, ale nawet łamanie wysięgników kratowych słupów. Były to szkody nie dające się łatwo naprawić. To samo działo się z gałązkami drzew. Najdotkliwiej odczuły to sosny, gdyż lód obciążał całą koronę, powodując jej złamanie się. Gdy działo się to w gęstszym lesie, to drzewa się wzajemne podpierały i często nie widać tak groźnych skutków jak na drogach leśnych i ścieżkach, gdzie łamane korony spadały na ziemię. Te połamane korony leżą obecnie na leśnych drogach tworząc przeszkody trudne do przebycia, tym bardziej, że często leżą nie tylko korony, ale i całe pnie złamane lub wyrwane z korzeniami. Same lasy sosnowe wyglądają tak, jakby ktoś powtykał w ziemię połamane zapałki. Równie trudno przebyć lasy brzozowe, gdyż drzewa te ze względu na mnogość gałązek też były podatne na złamania. Lepiej jest w lasach bukowych, chociaż i tu spotkamy powalone lub rozłupane potężne buki. Ponieważ szkody te są powszechne w jurajskich lasach ich usuwanie przeciągnie się zapewne do końca roku. Kiedy to piszę w początkach kwietnia udrażniane są wyłącznie ważniejsze leśne drogi, kiedy starczy czasu i sił na resztę? Zapewne nie prędko.
I jeszcze refleksja. W następnym tygodniu po tych feralnych nocach prowadziłem przez 5 dni rajd narciarski po Jurze. Nie świadomi skali zniszczeń ruszyliśmy w lasy. Początkowi jakoś udawało się omijać przeszkody, dziwiły mnie tylko wystrzały, sądziłem, że ktoś w lesie poluje. Potem się okazało, że z takim hukiem łamią się drzewa w lesie. Dwukrotnie zdarzyło nam się pokonywać odcinek szlaku długości ok. 500m w godzinę, z powodu powalonych drzew. Później staraliśmy się lasy omijać, ale bywało, że teren na mapie zaznaczony jako otwarty porastały już krzaki, których zlodzone gałązki tworzyły sieć nie do przebycia. Najlepiej było ornych polach, ale ugory już niezbyt nadawały się na jazdę na nartach, ponieważ cienkie źdźbła traw tak obrosły lodem, że zatrzymywały nartę.

Andrzej Stróżecki
fotografie: Małgorzata Mazur-Bojanek








Powrót do poprzedniej strony
Powrót do strony główej KTP  ZG  PTTK E-mail, telefon, fax, adresy ....Napisz do nasPolskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze - strona główna

Komisja Turystyki Pieszej Zarządu Głównego
Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego
© Wszelkie prawa zastrzeżone.